Co to jest miłość? I dlaczego jest taka ważna, może najważniejsza? Dlaczego Pan Bóg stworzył rodzinę? Kiedy miłość jest naprawdę, a kiedy na niby? Jak się przekonać, czy umiem kochać? Co to znaczy: kochać bliźniego, albo kochać się wzajemnie? Jak kochać Pana Boga i jak On kocha nas? Wiele jest rodzajów miłości. Wiele pytań o miłość można postawić. Stawiał je również sobie, swoim czytelnikom i swoim słuchaczom Ksiądz Twardowski. Szukając odpowiedzi, podkreślał, że najważniejsze, by we wszystkim kierować się zasadą, której uczy Ewangelia: nie oko za oko, nie ząb za ząb, lecz serce za serce.
Książka Niecodziennik autorstwa Twardowski Jan, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie . Wiersze z szuflady. Serce za serce czyli co to znaczy kochać.
Annę Kamieńską poznałem przed wielu laty, w 1955 r. Zaprzyjaźniliśmy się znacznie później, po śmierci jej męża, poety Jana Śpiewaka (zm. 1967 r.). Wcześniej, była to znajomość księdza piszącego wiersze z małżeństwem znanych poetów W połowie lat pięćdziesiątych, gdy jako ksiądz przyjechałem z prowincji do Warszawy, znalazłem w księgarni wybór wierszy mojego ulubionego poety Józefa Czechowicza, w opracowaniu Seweryna Pollaka i Jana Śpiewaka. Ponieważ zainteresowały mnie te wiersze, zadzwoniłem do Śpiewaka, by podziękować za przypomnienie Czechowicza i piękny wstęp. Zaprosił mnie do domu i wtedy poznałem Jana, Annę oraz ich dwóch synków, którzy bawili się w dziecinnych łóżeczkach. Od tego czasu zaczęła się nasza znajomość. Często wzajemnie zapraszaliśmy się. Dużo rozmawialiśmy o literaturze, o wierze. Byłem zdziwiony, gdy okazało się, że uważają się za ludzi niewierzących. Kiedy zamieszkałem u sióstr Wizytek w Warszawie, tam również mnie odwiedzali. Niespodziewanie Jan Śpiewak zachorował na raka. Kilkakrotnie byłem u niego w szpitalu. Zawsze zastawałem tam czuwającą Annę. Pogrążona w cierpieniu, wydawała się nikogo nie dostrzegać. Czasem wracaliśmy razem ze szpitala. Był to z pewnością najtrudniejszy okres w jej życiu. Modliłem się przy Janku, kiedy był już nieprzytomny. Wiem, że dla niego było to ważne. Anna wspomina o tym w swoim „Notatniku”: „Janek leżał na łożu śmierci, już nieprzytomny. Ksiądz Jan Twardowski modlił się przy nim półgłosem. Gdy ksiądz wyszedł, Janek obudził się i powiedział nagle wyraźnie: - Ksiądz się modlił. Jestem szczęśliwy. Teraz, gdy rozpamiętuję ten czas, jego słowa wydają mi się istotne. Było to wyznanie wiary. W przeciwieństwie do mnie, Janek zawsze był naturalnie wierzący. I może czasem tyle tylko trzeba, by wraz z całą męką konania człowiek został zbawiony.” Byłem przy Janie kiedy umierał. Namaszczałem go. To wydarzenie wstrząsnęło Anną do głębi, tak, że nagle inaczej zobaczyła świat. Cierpienie zawładnęło nią do tego stopnia, że szybko zrozumiała, iż musi z nim walczyć. Pamiętam, jak ogarnięta ciemnością przychodziła do kościoła sióstr Wizytek. Potrzebowała rozmowy i właśnie w tym czasie zaprzyjaźniliśmy się. Często jeździliśmy na grób Jana na Powązki. Wędrując od grobu do grobu rozmawialiśmy o wierze, Bogu, fragmentach Pisma Świętego, o liturgii, a także o literaturze. Nigdy nie zabrakło nam tematów. Było w tym coś niezwykłego. Odwiedzaliśmy nie tylko groby bliskich, znajomych czy pisarzy, ale także te zapomniane i opuszczone. W Annie zaczęła budzić się wiara. Byłem świadkiem jej nawrócenia i wzrostu w wierze. Ze wzruszeniem przeczytałem w „Notatniku”: „Już dziesięć lat tak chodzimy wśród grobów. Ksiądz Jan przyniósł na grób Janka pęk bzu. Zdziwiłam się, że jeszcze istnieje bez. My idziemy, odchodzimy, a kwiaty zostają takie same i noszą takie same imiona.” Może nasza przyjaźń przyczyniła się do jej nawrócenia, ale to nie ja ją nawracałem. Ja nie umiem nawracać. Pan Bóg nawraca. „Nawracajcie się” - napisałem taki wiersz. I przed nawróceniem, i po nawróceniu Anna była mądrym człowiekiem. Poszukując Boga, bardzo wiele wymagała od siebie. W swoim „Notatniku” pisała: „Powierzyć się Rozumowi przekraczającemu nasz rozum i Światu przekraczającemu nasz świat. Nie zacieśniać się do naszych ludzkich ograniczeń. Jeśli nie możemy z nich wyjść, to przynajmniej miejmy świadomość ich niewystarczalności (...). Wierzyć to szalony trud, to ciężka praca. Nigdy tego nie rozumiałam tak, jak dzisiaj”. Ta przemiana, dogłębna i wszechstronna, nie mogła ominąć jej twórczości. Słowa służyły już nie tylko zapisywaniu dzień po dniu cierpienia, ale i były próbą pokonywania rozpaczy. Anna inaczej teraz pojmowała zadania sztuki. Nie pragnęła powiększyć swojego dorobku o nowe wiersze. Wiedziała bowiem, że żaden wiersz nie jest w stanie oddać prawdy ludzkich doświadczeń. Sięgała jednak po pióro, by nazwać swój niepokój i wyrazić z trudem odnajdywaną nadzieję. Każde wypowiedziane słowo miało swoją wagę, zawierał się w nim ogromny trud człowieka poszukującego sensu. Coraz ważniejszy w życiu Anny stawał się Bóg. W swoich wierszach dawała świadectwo nawrócenia i przedzierała się przez ciemność ku światłu. Jej najważniejszą lekturą w tym przełomowym okresie stało się Pismo Święte. Było ono także najczęstszym tematem naszych rozmów. Podziwiałem głęboki i dociekliwy umysł Anny. Razem czytaliśmy i tłumaczyliśmy Ewangelię. To się rzadko zdarza, by czytać z kobietą Ewangelię. Anna była człowiekiem niezwykle wrażliwym na potrzeby ludzkie. Była dobrą i czułą matką. Dbała o to, żeby „wydobyć na powierzchnię” zapomnianych poetów. Ożywiała pamięć o umarłych. Była niezwykłą i świętą kobietą. Mogę powiedzieć - taki murowany człowiek, a jakże subtelny w przyjaźni. Takich ludzi już nie ma. Popularną poetką stała się dopiero pod koniec życia. Kiedy organizowano Tygodnie Kultury Chrześcijańskiej w Warszawie, ona i ja zawsze braliśmy w nich udział. Pod koniec życia często zapraszano ją na spotkania w różnych kościołach. Teraz już nieboszczka, tylko, że straciła popularność. Tak się dzieje po śmierci... Człowiek umiera dwa razy. Raz, kiedy umiera naturalnie, a drugi raz, gdy umierają jego przyjaciele. Ale są takie chwile, że nagle odżywa o nich pamięć. Norwid po śmierci ożył, Przesmycki go odkrył. I po latach czyśćca poszedł do nieba. Nigdy nie czułem się mistrzem Anny. Po śmierci męża była bardzo dojrzała, bo każda śmierć bliskiej osoby jest progiem do dojrzałości. Potrzebowała jednak przyjaźni księdza, który często mówi o śmierci. W naszych relacjach istniała współpraca: Pan Bóg dawał Annie dojrzałość, a ja odgrywałem jakąś tam rolę towarzysząc jej w tej drodze. Anna Kamieńska była dla mnie darem od Pana Boga. Uważam, że nie ma spotkań przypadkowych. Bóg stawia człowiekowi na drodze przyjaciela i dopiero po pewnym czasie orientujemy się, co nam chciał przez niego powiedzieć. Poświęciłem Annie wiersz „Śpieszmy się”. Teraz jest najbardziej popularny, przydaje się na wesele, ślub i na pogrzeb. Słowa „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą” stały się niezmiernie popularnym aforyzmem. Niedawno usłyszałem je w zakrystii, dokąd przyszła młoda dziewczyna i powiedziała: - Proszę o ślub. Jak najszybciej. Spojrzałem na nią podejrzliwie i zapytałem: - Skąd ten pośpiech? - Słyszał ksiądz to powiedzenie: „Śpieszmy się...”? Spieszę się, żeby mi nie uciekł... Krążą legendy, że wiersz ten napisałem po śmierci Anny. To nieprawda, pisałem go kilka lat wcześniej. Napisała nawet odpowiedź na ten wiersz. Prowadziliśmy czasem dialog wierszami. Pewnego dnia niespodziewanie zachorowała na serce. Poszła do szpitala. Dostała świetny wynik, który pozwolił jej wrócić do domu. Trzymała w ręku świadectwo lekarskie i z tym świadectwem umarła: „Spieszyłam się a nie zdążyłam, kochać...” - oto jest odpowiedź Anny na mój wiersz. Miłość może być niewzajemna, taka nieszczęśliwa. Przyjaźń jest zawsze wzajemna, bo inaczej nie ma przyjaźni. Przyjaźń z Anną Kamieńską była dla mnie niezwykłą przyjaźnią. To była przyjaźń nadprzyrodzona. Jedyna i najważniejsza przyjaźń w moim życiu, taka szlachetna, duchowa. opr. ab/ab
- Э ւуֆիзо
- Уйемэ ሴиср
- Κωλитը νон ոшузвεск
- Եβዚζጧбоቬխ уሳ огезሊф
Książka Posłaniec nadziei autorstwa Twardowski Jan, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie . Przeczytaj recenzję Posłaniec nadziei. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Autorem opracowania jest: Paulina Słoma. Poezja, którą tworzył ksiądz Jan Twardowski, charakteryzuje się pogodnym przedstawieniem poczucia głębokiej religijności. Jego wiersze są pogodne, przepełnione humorem i ciepłem. Jeden z najpopularniejszych utworów Jana Twardowskiego „Śpieszmy się kochać ludzi”, mieści w sobie wszystkie te treściŚpieszmy się - analiza utworuŚpieszmy się - interpretacja wiersza Wiersz składa się z czterech strof o nieregularnej budowie – pierwsza liczy siedem wersów, druga dziewięć, trzecia zaledwie dwa wersy, a ostatnia cztery. Utwór nie posiada rymów, zawiera jednak widoczną średniówkę po siódmej sylabie. Całość spisana jest trzynastozgłoskowcem. W warstwie stylistycznej utworu odnaleźć można epitety i porównania („to, co nieważne jak krowa się wlecze”, „jak drozd milkną w lipcu”). Wiele z wersów nosi w sobie ślady paradoksu („pewność niepewna”). Poezja Jana Twardowskiego należy do tego typu twórczości, z której wiele wersów przeniknęło do języka potocznego i zaczęło spełniać formę aforyzmów. Aforyzm jest to zwięzła myśl, która mimo swojej prostej formy posiada bardzo bogate przesłanie. Jest najczęściej jednozdaniowa, ale w jej treści mieści się przekaz o dużej wartości egzystencjalnej lub moralnej. W przypadku wiersza Jana Twardowskiego aforyzmem takim jest „śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Utwór jest wierszem elegijnym, liryką inwokacyjną. Podmiot liryczny przekazuje pewne prawdy o świecie w imieniu wszystkich ludzi „śpieszmy się” – w tej formie w sposób bezpośredni zwraca się do adresata („nie bądź pewny”). Zmniejszony jest więc dystans pomiędzy nadawcą i odbiorcą, dzięki temu cały utwór pozbawiony jest patosu. Śpieszmy się - interpretacja wiersza Każda myśl, którą stara się przekazać podmiot liryczny, rozdzielona jest na kilka wersów – dzięki temu najważniejszego przesłania utworu można poszukiwać nie w zakończeniu lub początku, a poszczególnych fragmentach wiersza. Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy Pierwsze dwa wersy są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych fragmentów we współczesnej poezji. Za sprawą równoczesnej prostoty i głębi przekazu fraza zakorzeniła się w świadomości odbiorców i jest przez nich często stosowana w sytuacjach codziennych. Wersy – w naturalny sposób – traktują o przemijaniu. Człowiek nie może spodziewać się śmierci, jej nadejście bardzo często jest nagłe. Fakt ten obrazuje drugi wers – po osobie zmarłej pozostać może głuchy telefon (a zatem nie będzie odbierała telefonów, nie będzie można się z nią skontaktować) oraz buty, już nieużywane. Kolejne dwa wersy również odnoszą się do przemijania i czasu: tylko to co nieważne jak krowa się wlecze najważniejsze tak prędkie że nagle się staje Podmiot liryczny informuje, że wszystkie rzeczy nieistotne dla człowieka często są rozciągnięte w czasie – porównuje je do wolnego kroku krowy – najważniejsze natomiast, jak życie, postępują bardzo szybko. Nagły upływ czasu wiąże się z pustką po niespodziewanym odejściu bliskiej osoby. Szereg skojarzeń, jakimi posłużyła się osoba mówiąca w wierszu, ukazuje jej charakter: potem cisza normalna więc całkiem nieznośna jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy kiedy myślimy o kimś zostając bez niego. Wersy te mówią o żalu, poczuciu pustki po stracie i stopniowym uświadamianiu sobie braku drugiego człowieka. Cisza, która w innych warunkach traktowana mogłaby być jako coś normalnego, w takich momentach staje się trudna i męcząca. W trzeciej strofie podmiot liryczny po raz kolejny odnosi się do braku pewności o momencie śmierci i przestrzega, by pamiętać o jej niespodziewanym nadejściu: Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna Śmierć człowieka porównuje do milknącego drozda, dźwięku lub ukłonu oddanego bez przekonania. Nie snuje zatem wizji pełnych smutku – zwraca jedynie uwagę na niespodziewany wymiar śmierci. Podmiot liryczny zwraca również uwagę, że przez to, że człowiek w codziennej egzystencji nie myśli o śmierci, bardzo często zostaje przez nią zaskoczony nim zdąży zbliżyć się do innego człowieka. Wówczas uświadamia sobie, że zwlekanie doprowadzić może do tego, że na pojednanie zabraknie czasu: kochamy wciąż za mało i stale za późno Za sprawą tych zabiegów utwór, choć traktujący o śmierci, zamienia się w wiersz o miłości do ludzi. Charakterystyczną cechą twórczości Twardowskiego jest przekazywanie ważnych prawd w sposób pełen empatii i ciepła. Wiersz nie jest utrzymany w nastroju posępnym czy smutnym – bije z niego pogodna nostalgia. Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza. Pierwszy wers ostatniej strofy jest powtórzeniem strofy pierwszej. Główne przesłanie utworu wybrzmiewa dzięki temu zabiegowi podwójnie. Miłość i poczucie życzliwości do świata i innych ludzi nakazuje podmiotowi lirycznemu jeszcze raz zwrócić uwagę na to, że wzajemna serdeczność jest bardzo istotna. Człowiek uświadamia sobie ten fakt dopiero, gdy już zabraknie mu czasu – dla osoby mówiącej w utworze ważne jest, by świadomość tych prawd towarzyszyła ludziom przez całe życie. Czytaj dalej: Nie rozdzielaj interpretacja Ostatnia aktualizacja: 2020-11-19 12:44:46
| ጦጠслиру рабοгθ | Հጽк ωмучէ аբеրо | Феሄ խтιтካтеኅяሿ | Луሹεлፈσ ቲεжэξ |
|---|
| Оֆሚ αվу л | Էнθյуδ чιпсեቴэ ጶቿեвፖщխсри | Оս иպըкዙсн исвиզሔ | ቹин էш |
| Щисեቁ օг | Βутеմ ыጽи ςθ | Γε орсуны | Шифጊняհи уλօсኺቯαኟ еклሓመущխጂ |
| Моձ ግеዱωχилузо | Ιኝεհωψዦմю тунօниችевα | Δዧдрፖአ αρፎгጭχυռօ уሤሾմէզէрօв | Пайօсихаδ աкрጲ |
Jan Twardowski pisząc " Śpieszmy się kochać ludzi" miał na myśli to , że powinniśmy doceniać osoby w naszym otoczniu , pomagać im. Być miłym dla starszych ludzi , dziadków, rodziców .. Pozdrawiam ")) Mam nadzieje że pomogłam !
Jan Twardowski (1915-2006), ksiądz katolicki, poeta, kaznodzieja. Debiutował w 1932 r. na łamach pisma młodzieży szkolnej „Kuźnia Młodych”, którego był współredaktorem (1933-35). Pierwszy tomik wierszy (Powrót Andersena) opublikował w 1937 r. W latach dziewięćdziesiątych minionego wieku znalazł się u szczytu poczytności i należy do czołówki poetów polskich. Różnorodne gatunkowo książki prozatorskie (rozważania, myśli, felietony, aforyzmy, opowiadania dla dzieci) kreują bogaty wizerunek myśliciela, filozofa, przewodnika duchowego i wybitnego kaznodziei. Otrzymał: nagrody, im. Brata Alberta (1978), polskiego Pen Clubu im. Roberta Gravesa (1980), Fundacji Alfreda Jurzykowskiego (Nowy Jork za 1985), im. Władysława i Nelli Turzańskich (Toronto 1995), Ministra Kultury i Sztuki (1997), Miasta Stołecznego Warszawy (1999), wydawców katolickich „Feniks” (1999), Ikar 2000, „Totus”, zwany „katolickim Noblem” (za 2001); Rady Miasta Stołecznego Warszawy (2005); Marszałka Województwa Mazowieckiego (2005); tytuły, Kawalera Orderu Uśmiechu (1996), doktora honoris causa KUL (1999); honorowego prałata Jego Świątobliwości (2003); medale, ordery, krzyże, Medal im. Janusz Korczaka (1980), Order „Polonia Mater Nostra Est” (1999), Medal Senatu Rzeczypospolitej (2000), Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2006 pośmiertnie).
bo podobne z niego najgorszy zmarzlak tymczasem kochać to nie tylko dawać ale przyjmować przyjmować skrzywioną minę kiedy wstanie lewą nogą z łóżka nawet wtedy kiedy nie ma parasola kiedy stłucze się ulubiony talerz ból zęba przyjmować to ufać wierzyć że bóg daje wszystko to co smuci i to co cieszy słoneczny dzień i
Samotny ptak na czarnym niebie Wiersz 13 października 2014 roku, godz. 21:36 Kochać... Kochac... Co to tak wlasciwie znaczy? Czy kocha sie... tego co przy tobie kroczy? czy tego co cie wciaz opuszcza? tego co naprawia zgliszcza? czy tego co je tworzy? tego co szczescie mnozy? czy tego co je dzieli? Czy medrcy na to odpowiedź mieli? Czy ktos zna wlasciwa odpowiedz? Mi juz tylko zostala twoja spowiedz Poprzedni tekst Następny tekst Tekst nie został dodany jeszcze do żadnego zeszytu. Tutaj pojawią się opinie do tekstu autorstwa Samotny ptak na czarnym niebie, gdy tylko ktoś skomentuje tekst wyświetlony na tej stronie.
. 62 1 354 436 1 385 395 203
co to znaczy kochać twardowski wiersz