Witam. Czy może ktoś udzielić mi pomocy? Ciągle wyskakuje mi błąd : Nie udało się pobrać SIPT platformy. Pomóżcie pls
Wątek dotyczący artykułu Nierówne i falujące granie z obu stron musiało skończyć się tie-breakiem. W 10. kolejce Tauron Ligi siatkarki IŁ Capital Legionovii Legionowo pokonały ŁKS Commercecon Łódź 3:2. 0 9 przeczytaj cały artykuł Legionowiak Brawo Legionovia Legionowo! Bardzo dobrze i zasłużenie pokonały łódzkie ścierwa z ŁKS Łódź! Novia zarazem pomściła porażkę przyjaciółek z Grot Budowlanych Łódź w siatkarskich derbach Łodzi! Novia dawaj! Mam nadzieję, że ten mecz oglądała i z wyniku cieszy się też moja ulubiona (wręcz ukochana) siatkarka, Zuzanna Górecka! Novia, Budowlane i Zuza dawaj! Na kolana cała Tauron Liga przed Legionowem, Budowlanymi i... moją "siatkarska bogini"! blokuj Jan Helak @Legionowiak Jestem z tej półki wiekowej, której dane było oglądać na żywo transmisję z siatkarskiego finału turnieju olimpijskiego w Montrealu 1976 r. i złoty medal Orłów Wagnera, więc kibicem siatkówki jestem od dawna. Wierzę też głęboko, że siatkówka to sport ludzi inteligentnych i dla ludzi inteligentnych, gdzie kibice przeciwnych drużyn szanują się nawzajem, a na mecz można spokojnie przyjść z dziećmi, nie narażając ich na agresję fizyczną ani też na słuchanie chamskich przyśpiewek. Ty zaś do świata siatkówki wnosisz chamstwo i kibolstwo w najgorszym wydaniu, powiadam więc: spieprzaj dziadu z tekstami typu "ścierwo z ŁKS" na Żyletę, tam twoje miejsce. A Zuzanna Górecka zasługuje na lepszego absztyfikanta niż ty. Nie zapominaj zresztą, że za pół roku może zagrać w reprezentacji razem z Martyną Grajber, Zuzą Efimienko i Pauliną Maj. Więc jak będziesz przeżywał orgazmy nad naszą kadrą, nie omieszkam ci przypomnieć, jak nazywałeś niektóre reprezentantki (dotyczy to też Chemika Police) - bo przez net niestety nie da się napluć ci w facjatę, całkiem zasłużenie skądinąd. blokuj Legionowiak @Jan Helak: Nigdy nie wprowadzałem i nigdy nie wprowadzę kibolstwa do środowiska siatkarskiego! Przyznaję, używam i przerabiam w komentarz przyśpiewki z Żylety, by dopingować moją ulubioną i ukochaną siatkarkę, Zuzannę Górecką! Co do tego, czy Zuza zasługuje na mnie czy też mnie, zobaczymy! Zapowiedzieć mogę jedno: skończę z obrażaniem policzanek i ełkaesianek, i będę stosował formę: nie lubię policzanek i ełkaesianek lub nie kibicuję z wiadomych względów policzankom i ełkaesiankom! Nigdy nie dopuszczę, żeby wnosić kibolstwo i zachowania z Żylety na mecze siatkarskie, nawet na mecze, gdzie moja ulubiona i ukochana Zuza Górecka gra! blokuj Legionowiak @Jan Helak: Słuchaj, choć kibicuję Legii Warszawa i Zuzannie Góreckiej, nigdy nie dążę, by robić kibolstwa, choć przesadzam za bardzo! Wiem, że to może spowodować ewentualną utratę u Zuzy, dlatego chcę zmienić się, jeśli chodzi o komentarze! Mam świadomość, że Zuzanna może to czytać i poczytać: Niejaki Legionowiak też mnie pragnie, a zachowuje się jak typowy chłopak z Żylety! Dla niej chcę się zmienić! Kocham Zuzannę Górecką jak Legię Warszawa, sercem i duszą, na dobre i na złe! blokuj Jan Helak @Legionowiak Grzeczny chłopiec. Nawet stać Cię na posypanie głowy popiołem, więc ekspiację przyjmuję. Ale pamiętaj: nadal będę Cię obserwował, naukowo rzecz jasna jako taki psycholog-hobbysta, i zaprawdę Ci powiadam, nie daruję, jeśli złamiesz obietnicę co do końca obrażania innych. Bądź więc konsekwentny i oby nie było z tym tak, jak z tzw. "bojkotem" Legii, który w poniedziałek wszem i wobec ogłaszasz, a we wtorek krzyczysz "Do boju, ukochana ma!". Trzymam za słowo! blokuj Jan Helak @Legionowiak Przeczytałem obie Twoje odpowiedzi i dałem Ci kciuk w górę, ale pamiętaj - na razie to na kredyt. Dotrzymaj słowa! blokuj Legionowiak @Legionowiak Do Helaka! Dzięki, że mnie teraz zrozumiałeś! blokuj Dodaj swój komentarz Zaloguj się aby dodać komentarz lub Komentarze dodawać mogą tylko użytkownicy zalogowani. Musisz być zalogowany. Aby wykonać akcję musisz się zalogować. Wystąpił błąd Błąd żądania AJAX Możesz formatować tekst komentarzy! Możesz używać następujących sposobów żeby zwiększyć przejrzystość Twoich komentarzy lub otagować je tagami zawodników lub drużyn: @nazwa tagu - umieszcza link do tagu zawodnika, drużyny, itp. [b]tekst[/b] - pogrubienie tekstu [i]tekst[/i] - pochylenie tekstu [quote]tekst[/quote] - formatowanie jako cytat Ten komentarz widzą tylko osoby obserwujące jego autora, odpowiedzi także będą widoczne tylko dla autora i obserwujących go osób. Komentarze w tej dyskusji są widoczne tylko dla użytkownika z pół-banem i obserwujących go osób. Ocena została zapisana. Dziękujemy za ocenienie komentarza. Twoja opinia jest dla nas niezwykle ważna, pozwala bowiem dbać o poziom dyskusji i promować najlepsze treści dostarczane przez naszych Czytelników. Czy chcesz zgłosić, że ten komentarz powinien zostać usunięty? Jaki błąd znalazłeś w tej treści?

Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Niestety, cudu w Kopenhadze nie było. Raków Częstochowa może i miał inicjatywę przez pół godziny, natomiast wynikało to głównie z

Niby człowiek wiedział, ale się łudził… tak- łudziłem się, że tym razem w obliczu tak przerażających i nieprawdopodobnych wydarzeń Polacy nie pokażą swoich najgorszych cech. Bo o ile w solidarność nas, Polaków nigdy nie wątpiłem i byłem przekonany, że w duchu społecznego zrywu, wszyscy jak jeden mąż ruszą Ukraińcom z pomocą, o tyle miałem cichą nadzieję, że przy tej okazji schowamy do kieszeni pasję do narzekania i nie wykorzystamy momentu do politycznych wojenek. I to nie tylko na szczeblu centralnym, o nie. Na krakowskim podwórku też mamy kreatywną społeczność w tym względzie. Gdy zaraz po wybuchu wojny zobaczyłem mema pt. „chwilę mnie nie było, bo przekwalifikowywałem się ze specjalisty od COVID na analityka wojennego”, nawet się uśmiechnąłem. Nie przywiązywałem do tego jednak żadnej większej uwagi i to był błąd, bo twórca tego mema nie żartował. Po początkowym zrywie, o którym już wspominałem, szybko do głosu doszły smerfy Marudy, ale zarazem wybitni specjaliści od zarządzania sytuacją kryzysową, organizacji pomocy, logistyki i można by tak długo. I o ile nigdy nie jest tak, żeby nie mogło być lepiej, to w Krakowie, w którym znajduje się 90 tys. osób, nie wydaje się, by było tak źle, jak przekonują wspomniani specjaliści od wszystkiego. I żebym został dobrze zrozumianym, ciężko posądzić mnie o patrzenie na urzędników i włodarzy nie tylko Krakowa przez różowe okulary. Jako obserwator staram się uwydatniać absurdy wszędzie i wbijać szpilę tam, gdzie jest na to miejsce. Czasem jednak odpowiedzialność i dojrzałość wymaga od nas, byśmy z pewną refleksją spoglądali na otaczający nas świat i co ważniejsze… przez szerszy horyzont. Ten jest tu niezwykle istotny, bo cała krytyka, która spadła na władze Krakowa i na organizatorów pomocy dla Ukraińców pochodzi od osób, które w życiu organizowały co najwyżej urodziny dziadka Heńka lub spotkanie miłośników wróbla Macieja w osiedlowym czy miejskim domu kultury. Ja rozumiem, że każdy może mieć jakieś obserwacje, każdy ma swoje przemyślenia i czasem nawet dobre pomysły, ale publikowanie ich w Internecie w poście, który rozpoczyna się od reklamy naszego prywatnego biznesu- chyba żeby uwiarygodnić, że jesteśmy królami życia, jest co najmniej zabawne, ale sądząc po liczbie panicznych komentarzy i reakcji, skuteczne. Zacznijmy od tego, że wojna na Ukrainie dotyka każdego z nas, obrazki, jakie widzimy w różnych mediach, czy w Internecie rozdzierają serca i burzą nasze poczucie życia w bezpiecznym świecie, w którym wojna konwencjonalna pojawia się jedynie w podręcznikach od historii. Serce rozdarte raz obrazkami z wojny, rozpada się na milion kawałków podczas odwiedzin takich miejsc, jak wszem wobec krytykowany dworzec główny w Krakowie. Matki z małymi dziećmi koczujące na torbach czy na ziemi, tysiące ludzi, wolontariusze próbujący dotrzeć z pomocą i harcerze, którzy starają się zaopiekować wszystkimi dookoła- to nie może nie poruszyć serc i wzbudzać skrajnych emocji, ale sztuką jest przekuć odczucia i emocje w działanie. Tylko o jakie działanie nam chodzi? Zarządzanie kryzysem, to wyższy level niż planowanie wakacji bądź imprezy dla znajomych. Ktoś, kto nie zdaje sobie z tego sprawy publikując w sieci wylew hejtu i krytyki, pokazuje jedynie, jak bardzo mało wie o świecie, w którym żyje i procesach warunkujących to życie. Chodzi konkretnie o argumenty typu „jest tyle firm eventowych, które zorganizowałyby to charytatywnie, jest tylu specjalistów, którzy poproszeni o pomoc z pewnością by pomogli, jest tyle hoteli i pensjonatów, które za darmo się otworzą i przyjmą uchodźców”, jesteście pewni? Oczywiście możemy założyć, że w urzędzie miasta pracują jedynie obsadzeni przez wujków i ciotki idioci, którzy nie potrafią wpaść na pomysły, które rodzą się w przeciągu sekundy w głowie każdego internauty i mieszkańca odwiedzającego dworzec główny. No tak! To niewiarygodne, że Kraków jako drugie największe miasto w Polsce, operującego gigantycznymi budżetami jeszcze w ogóle funkcjonuje, bo specjaliści zamiast w urzędzie siedzą na grupach miejskich aktywistów. Dzięki Bogu, że to się jeszcze jako tako kupy trzyma, sklepy działają, inwestycje same się realizują z rozpędu, komunikacja miejska jeździ, choć przecież ogarnięciem tak dużej liczby połączeń autobusowych i tramwajowych nie powinna zajmować się małpa na oślep wciskająca przyciski, a jednak… Ja wiem, że wielu z Was angażuje się i angażowało przed wojną w pomoc dla potrzebujących, dla biednych i bezdomnych zwierząt, w różnego rodzaju zbiórki i akcje charytatywne. Pamiętajmy jednak, że jest wojna, a informacje, które otrzymujemy z mediów, to jakieś 50 proc. tego, co dzieje się naprawdę. Czy sterują tym masoni i loże, które chcą nami manipulować i nas okłamywać? Nie do końca, ale wiele informacji nie jest podawanych, bo mogłyby wywołać określone i doskonale poznane przez lata w psychologii zachowania społeczeństwa, które byłyby niepożądane, zbyt ogólnikowo? To posłużmy się konkretnymi przykładami. W Internecie jednym z zarzutów wobec władz miasta jest zawieszenie formularza, który pozwalałby ludziom na oferowanie miejsc noclegowych dla uchodźców w swoich domach i mieszkaniach, skandal. Przecież wiceprezydent Kulig sam przyznał, że możliwości Krakowa wyczerpały się, przyjmując ok. 90 tys. Ukraińców, a urząd miasta zamyka możliwość poszerzenia tej bazy o tak wiele dobrych serc? A może, zamiast wieszać psy i rzucać błotem warto pomyśleć dlaczego? Pewne wypowiedzi rządzących mogą być nawet wskazówką: „miały miejsce niefortunne zdarzenia”. Tak, choć trudno w to uwierzyć, ale wiele osób postanowiło wykorzystać wojnę do wykorzystania uchodźców, by się wzbogacić (oferując teoretycznie darmowy nocleg), a w mediach już pojawiły się pierwsze doniesienia również o innym wykorzystywaniu… seksualnym. Nietrudno jest walić w urząd i polityków, bo z założenia to kłamcy i nieroby, ale może jednak warto włożyć głowę pod zimną wodę i spróbować przeanalizować sytuację i spojrzeć na to z innej perspektywy. Trudno za to wyobrazić sobie sytuację, by bez odpowiednich regulacji prawnych (bo żyjemy w państwie prawa ponoć), urząd autoryzował i polecał noclegi, które nie zostały poddane weryfikacji. Założę się, że pierwszym głazem rzuconym do ogródka urzędników w przypadku np. nieuczciwego zachowania właściciela takiej nieruchomości wobec uchodźców, byłoby „Dlaczego nikt tego nie sprawdził, przecież są urzędnicy”. Nie brakuje ataków za zamykanie miejsc dla uchodźców- choć tak naprawdę, są oni przenoszeni do lepszych lokalizacji z węzłami sanitarnymi i innymi udogodnieniami, które nieco bardziej przypominają „godne warunki życia” niż nocleg na leżance w hali sportowej, która notabene ma swoje umowy i plany, które nie zawsze idą w parze z wyobrażeniami mieszkańców. Dlaczego uchodźcy nie są zatem lokowani w miejscach, które wciąż oferują wolne miejsca i dobre warunki? Bo może nie chcą… i to, mimo że jakiś clown powie, że jest inaczej, bo rozmawiał z 8561 uchodźcami podczas miłej pogawędki na dworcu. Wydaje mi się prawdopodobne, że osoby te nie przyjechały do Krakowa na wycieczkę i oprócz często jednej czy dwóch toreb z dobytkiem życia, wiozą również ogromny strach o przyszłość swoją i swoich dzieci, stres przed nieznaną kulturą, krajem i językiem i wreszcie traumę wojenną. Bo choć nie widać tego na pierwszy rzut oka z poziomu ruchomych schodów dworca głównego, to są tam miejsca, gdzie rozgrywają się prawdziwe dramaty, takie jak próby samobójcze, załamanie nerwowe, ataki paniki. Trudno sprawić, by na dworcu pojawiły się setki psychologów, choć niektórym może się wydawać, że skoro oni pomagają, to zapewne wystarczy odezwać się do 100 krakowskich gabinetów i każdy psycholog rzuci swoją pracę i ruszy z pomocą na dworzec, nie- tak jest tylko w bajkach. A skoro mamy do czynienia z tak skrajnymi emocjami, to nikt nikogo nie zmusi do tego, by wsiadł do busa i pojechał do Pcimia albo innej Wólki i tam schronił się przed wojną, choć uciekając z Ukrainy, jedyne co wiedział o Polsce, to ładny bogaty Kraków i Warszawa… Wymieniać można długo, ale po co ułatwiać życie innym, zamiast po prostu sprowokować ich do myślenia? Może czasem warto wyjść z założenia, że nie wszyscy są putinami (nie zasługuje na dużą literę) i chcą stłamsić uchodźców w niegodziwych warunkach i doprowadzić do katastrofy humanitarnej. Może zatem, zamiast rzucać słownymi „koktajlami Mołotowa” warto ochłonąć i pomyśleć. Oczywiście jest też druga strona medalu, w którą niektórym ciężko uwierzyć. Sytuacje kryzysowe są doskonałym momentem i okazją do zbijania kapitału politycznego, wiem- brzmi aż niewiarygodnie, ale tak jest. O tym, że w naszym kraju i na lokalnym podwórku od lat toczy się wojna niby dobrych z niby złymi i odwrotnie, nikogo nie trzeba dodatkowo przekonywać. Widać to na każdym głosowaniu w Sejmie i na każdej Sesji Rady Miasta Krakowa. Jako obserwator patrzę na to jednak z zupełnie innej perspektywy i zawsze bawię się przy tym doskonale. Bo jak nie uśmiać się, gdy gromy na władze miasta ciskają osoby, które zachowują się jak york, względnie inny mały psiak schowany za bramką swojej posesji. Jestem najlepszy, robisz to źle, ja zrobię lepiej… to zrób i nie tłumacz się, że nie masz takich możliwości, jak władze miasta, bo jeszcze nikt Ci na tyle nie zaufał, żeby obsadzić Cię na stołeczku. Wręcz przeciwnie- możliwości masz większe, bo nie obejmują Cię żadne przepisy, ustawy, uchwały, zalecenia, rekomendacje i miliard innych urzędniczych i biurokratycznych obostrzeń, które często potrafią związać ręce nie tylko urzędnikowi, ale przedsiębiorcy, czy zwykłemu obywatelowi. Chwała za pomoc wszystkim tym, którzy dzielą się wszystkim, co mają, przygotowują kanapki, organizują transport, pomagają przy opiece nad dziećmi, angażują się w szukanie miejsc pracy dla uchodźców, CHWAŁA WAM. Może jednak czas dorosnąć i zorientować się, że żyjemy w społeczeństwie i obraz wielkiej solidarności Polaków, za którą podziwiają nas na zachodzie, powinien odnosić się również do lokalnego podwórka. Jeśli zatem pomagamy, to pomagajmy też sobie nawzajem i nie traktujmy tych ludzi z urzędu jak putina i najgorszego wroga. Skoro oni nie dają rady, to być może z jakichś powodów. I choć ciężko w to uwierzyć- a sprawdziłem osobiście, to ci ludzie mówią w języku polskim i nie dość, że potrafią nas zrozumieć, to umieją również odpowiedzieć. Chodzi jedynie o dobrą wolę nas wszystkich, którzy zostali wystawieni na sytuację, jakiej nie planowali. Nikt nie spodziewał się na początku roku, że do Krakowa spłyną setki tysięcy uchodźców, którzy będą nieśli ze sobą ciężar takiego kalibru. Zanim więc rzucisz kamieniem, zastanów się, czy nie warto go zostawić na putina. TP
To może Ci się spodobać. Polubienia: 280,Film użytkownika Damian Leonarski (@damleonarski) na TikToku: „niby człowiek wiedzioł, a jednak się łudził”.„Na bank jestem jedynym chłopakiem, z którym rozmawia”Wedding March to Circus Music - Robert Tolppi.
ZACIENTY_CAPSLOCK 7 godz. temu +197 Nigdy nie odziedziczyłem żadnej nieruchomości i nie odziedziczę, dziewczyna (18 lat) już ma mieszkanie po dziadkach, domek całoroczny w górach i pół domu na wsi, a za kilkadziesiąt lat jeszcze dostanie dom wybudowany rok temu od ciotki 45-letniej starej panny i mieszkanie rodziców xdd Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził – to zdanie idealnie obrazuje sytuację smartfonowej serii Samsung Galaxy Note. Ostatnim modelem ze wspomnianej linii były wariacje na temat Note’a 20, które zadebiutowały w połowie 2020 roku. Rynek oczekiwał debiutu kolejnego „notatnika” w 2021 roku, niestety takowy nie miał miejsca. Za nami gala KSW 71 w Toruniu, podczas której doszło do wyczekiwanego powrotu Marcina Różalskiego, który zmierzył się z legendą kickboxingu. „Różal” powrócił do największej polskiej federacji po 5-letniej przerwie. Po raz pierwszy w historii KSW specjalnie w tym zestawieniu obowiązywały mieszane zasady. Zawodnicy stoczyli pojedynek w małych rękawicach i w formule K-1. Zimmerman od początku prowadził ten pojedynek i dwukrotnie posłał „Różala” na deski już w pierwszej rundzie. Niestety w kolejnej odsłonie Polak ponownie był liczony dwa razy i zgodnie z zasadami sędzia był zmuszony przerwać to starcie. Niestety Różalski nie może zaliczyć tego powrotu do udanych. Na jego walkę czekało wielu kibiców, co mogliśmy usłyszeć w trakcie gali KSW 71, gdy fani dopingowali „Różala”. Powrotu fightera wyczekiwał także Łukasz Jurkowski, który skomentował pojedynek z Zimmermanem. Podobnie jak kibice był świadomy, że „Różal” jest dużym underdogiem, jednak wierzył w jego zwycięstwo. – Niby człowiek wiedział, a się łudził. Team Różal na zawsze – napisał na swoim Twitterze. 🤷🏻‍♂️ niby człowiek wiedział a się łudził. #teamRóżal na zawsze— Łukasz Jurkowski (@Jurasmma) June 18, 2022 Źródło: Twitter Od lat prawdziwy fan piłki nożnej. Od 11 roku życia trenuję boks, który jest moim hobby. W wolnym czasie podróżuje. Ulubiony kierunek? Włochy i Francja, ale przede wszystkim uwielbiam wspinaczkę górską i polskie Tatry.
Real go chyba zle potraktował i Chelsea to wykorzystała. Roznica jest taka Makalele byl uważany za jednego z najlepszych na swojej pozycji jak nie najlepszego. Jeśli klub by kupil doświadczonego utytułowanego zawodnika, ktory jest naprawdę specjalistą to spoko. My natomiast kupujemy goscia ktory pewien poziom wiedział w telewizji.
fot. Żadna Polska drużyna nie zdołała awansować do finału zamkniętych kwalifikacji do DreamHack Open Sevilla 2019. W pierwszym półfinałowym starciu BIG pokonało Illuminar Gaming 2:1, a następnie po nieco bardziej wyrównanych grach Team GamerLegion wyeliminował BIG 2 : 1 Illuminar Gaming (el. DH Open Sevilla – półfinał) 14 6 Train 9 16 8 7 16 […] Żadna Polska drużyna nie zdołała awansować do finału zamkniętych kwalifikacji do DreamHack Open Sevilla 2019. W pierwszym półfinałowym starciu BIG pokonało Illuminar Gaming 2:1, a następnie po nieco bardziej wyrównanych grach Team GamerLegion wyeliminował BIG 2 : 1 Illuminar Gaming (el. DH Open Sevilla – półfinał) 14 6 Train 9 16 8 7 16 14 Nuke 1 2 2 1 16 14 Mirage 1 1 2 0 Illuminar Gaming bardzo dobrze rozpoczęło swój pojedynek z BIG na Trainie. Paweł „innocent” Mocek i jego koledzy po porażce w pistoletówce zdobyli pięciopunktową przewagę, którą utrzymali do samego końca pierwszej połówki. Po zamianie stron międzynarodowa formacja próbowała zatrzymać ofensywę Polaków, lecz ci korzystając z wypracowanego wcześniej prowadzenia wygrali rzutem na taśmę 16:14. Dużo gorzej wyglądała sytuacja naszych rodaków na Nuke’u. Tam raz za razem ekipa Daniela „STOMPA” Płomińskiego oddawała kolejne rundy rywalom, którzy w pierwszej części pojedynku utracili zaledwie jedno oczko. Niestety, BIG wygrało również drugą pistoletówkę i mimo zgarnięcia przez iHG force’a Ismailcan „XANTARES” Dörtkardeş i jego kompani już po kilkunastu sekundach domknęli mecz, który zakończył się wynikiem 16:2. Również na Mirage’u Owen „smooya” Butterfield wraz ze swoją drużyną nie dał żadnych szans nadwiślańskim zawodnikom, którzy swoją jedyną rundę w pierwszej połówce rywali w… 14. rundzie. Następnie BIG dołożyło na swoje konto piętnaste oczko i koniec końców zatriumfowało również na trzeciej mapie, awansując tym samym do finału zamkniętych eliminacji. 1 : 2 Team GamerLegion (el. DH Open Sevilla – półfinał) 6 4 Overpass 11 16 2 5 (10) 25 6 Train 9 23 (8) 9 6 10 5 Mirage 10 16 5 6 Gracze rozpoczęli mecz z Teamem GamerLegion na Overpassie od zwycięstwa w pistoletówce i rundzie force, na czym w zasadzie można by zakończyć wymienianie ich osiągnięć w spotkaniu na tej mapie. W dalszej części rozgrywki prym ciągle wiedli Szwedzi, którzy pozwalali naszym rodakom zdobywać jedynie pojedyncze oczka. Do końca połówki Janusz „Snax” Pogorzelski i jego koledzy zdążyli podwoić swój dorobek, a po zamianie stron zdobyli jeszcze tylko dwa oczka, przegrywając 6:16. Na Trainie walka była dużo bardziej wyrównana. Początkowo to Virtusi zdobyli kilka rund przewagi, lecz wkrótce Skandynawowie zaczęli odrabiać straty i ostatecznie przed zamianą stron wysunęli się na trzypunktowe prowadzenie. W drugiej części meczu Polacy bardzo szybko odrobili straty, a następnie zdobyli przewagę, która pozwoliła im komfortowo grać do końca regulaminowego czasu gry. Niestety, mimo tego rodzimi zawodnicy nie zdołali zamknąć mapy w podstawowym czasie, a byliśmy świadkami dogrywki, w której po 18. rundach wypełnionych zaciekłymi pojedynkami podopieczni Jakuba „kubena” Gurczyńskiego zatriumfowali 25:23. Na decydującym Mirage’u początkowo ponownie byliśmy świadkami dominacji Teamu GamerLegion, który po porażce w pistoletówce i rundzie force zaczął skutecznie walczyć z ekipą Michała „snatchiego” Rudzkiego. Po kilkunastu minutach Szwedzi prowadzili już 10:5 i to oni rozpoczęli od zwycięstwa drugą część meczu. Wkrótce potem Alfred „RuStY” Karlsson i spółka zdobyli piętnaste oczko i mimo oporu Niedźwiedzi wyeliminowali ostatnią Polską drużynę z zamkniętych kwalifikacji do DreamHack Open Sevilla 2019. Awans na turniej główny wywalczy tylko najlepsza formacja – dokończenie rywalizacji jeszcze dziś wieczorem. DreamHack Open Sevilla zaplanowano zaś na 13-15 grudnia, a w puli nagród turnieju znajdzie się 100 tysięcy dolarów.
Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Facebook zablokował strony w Australii, żeby szantażować polityków Jeśli ktokolwiek jeszcze z jakiegoś niewiadomego powodu lubi Facebooka, właśnie dostał solidny powód, by przestać. • poniedziałek, 14 września 2020 19:49 Kojarzycie tego mema z nosaczem sundajskim (robiącym furorę w sieci zwykle po meczach polskiej reprezentacji), na którym widnieje hasło „Niby człowiek wiedzioł, a jednak trochę się łudził”? Dokładnie takie odczucia towarzyszyły mi podczas seansu filmu „After 2”, który zadebiutował w ten weekend w naszych kinach. Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres Jeśli ktoś z widzów rozumie (lub choćby rozumiał w wieku gimnazjalno-licealnym) fenomen serii filmów „American Pie”, a do tego jest w stanie nadążyć za fenomenem takich produkcji jak „50 twarzy Greya”, czy „365 dni”, to mniej więcej wie, czego może się spodziewać po „After 2″, który w miniony weekend zadebiutował na ekranach polskich kin. Problem z filmem Rogera Kumble’a jest jednak taki, że ze wspomnianych wyżej produkcji czerpie wszystko, co najgorsze, ledwie muskając wątki, sceny i klimat, które zapewniłyby mu sukces (choć w to, że film przyciągnie do kin masę żądnych „gorących” wrażeń nastolatków, akurat nie wątpię). „After” i jego kontynuacja czerpią z „50 twarzy Greya” wszystko co najgorsze Ale po kolei. Jeśli ktoś nie widział pierwszej odsłony „After” (oba filmy to adaptacja powieści autorstwa Anny Todd), nie musi nadrabiać zaległości przed seansem drugiego okrążenia tej serii. Fabuła jest bardzo czytelna, wyjaśniona, a przy tym mocno przewidywalna. Nawiasem mówiąc, i tej drugiej części oglądać nie warto, ale o tym za chwilę. Tak czy inaczej, jeśli ktoś znajdzie się już w kinie, powinien przygotować się na skok w naszkicowaną rzeczywistość wchodzących w dorosłość Amerykanów, którzy po skończonych szkołach ruszają z impetem do korporacji, by tam jako trybiki w maszynie spełniać się zawodowo i zarabiać na weekendowe drinki i imprezowanie. Opowieść oparta jest o losy dwojga młodych osób: Tessy (w tej roli Josephine Langford) i Hardina (Hero Fiennes-Tiffin). Po burzliwym finale pierwszej części dziewczyna chce zapomnieć o chłopaku i próbuje — skądinąd skutecznie — skoncentrować się na karierze w jednym z wydawnictw. Jak łatwo można się domyślić, Hardin jednak szuka i znajduje swoje szanse, a cały wątek okraszony jest kolejnymi wzlotami i upadkami ich relacji. Problemy rodem z „Bravo Girl” i przewidywalność akcji większa, niż w „Trudnych sprawach” Przeczytałam powyższy akapit i brzmi on na tyle poważnie, że ktoś mógłby czuć się zachęcony do choćby dania szansy filmowi Kumble’a. Nic bardziej mylnego. Fabuła w stylu najgorszym z możliwych pokazuje emocje nastolatków, sprowadzając ich do koszmarnych, wyciętych niczym z poradnika w “Bravo Girl” postaw, nad którymi sami zainteresowani ani nie mają kontroli, ani nie mają przesadnej ochoty jej mieć. Dialogi i “zwroty akcji” (cudzysłów, niestety, zamierzony) są tak siermiężne i ciosane tak grubo, że w zasadzie w trakcie filmu można rozpisać je na kilkanaście minut do przodu: wszystkie przewidywania spełniają się co do joty. Jeszcze więcej seksu i taniej psychologii Twórcy filmu próbowali wypełnić fabularne dziury, wpadki i niedociągnięcia scenami seksu. I rzeczywiście w “After 2” zaglądamy razem z bohaterami do łóżka, pod prysznic, na imprezę, na kanapę… Niestety, nawet tutaj główna bohaterka musi zaprezentować widzom (dwukrotnie) swoje majtki z wyeksponowaną nazwą marki, a romantyczne dialogi (z założenia potraktowane jako coś w rodzaju gry wstępnej) są tak sztuczne, że nawet tanie romansidła, chomikowane w latach 90. przez panią kioskarkę pod ladą, wydają się arcydziełem i mistrzostwem precyzyjnej konstrukcji. Czytaj też: „Moda na sukces” i koronawirus: scena „namiętnego” pocałunku z manekinem podbija sieć Owszem, możemy na siłę poszukać pozytywów, co jest jednak zadaniem trudnym. Spróbujmy. Główna bohaterka nie jest szczupłą modelką prosto z magazynów, co może być dobrym sygnałem dla nastolatków, którzy obejrzą ten film (choć już z makijażem Tessa jest zawsze przygotowana, nawet budząc się wcześnie rano w łóżku). Trudne i zagmatwane relacje Hardina ze swoim ojcem pokazane są całkiem zgrabnie, a fakt, że bohater wylewa w końcu swoją żółć wobec nieco zwariowanego taty, daje mu oczyszczenie, a nie frustrację. Ktoś może próbować też doszukać się jakiejś prawdy w tym, jak Tessa odnosi się do swojej matki, a także jak jej nowy kolega Trevor (Dylan Sprouse) zderza się ze swoją samotnością, biorąc na siebie zbyt dużo obowiązków zawodowych. Czytaj też: Jak nakręcić sceny seksu, gdy trzeba zachować dystans? Brytyjczycy mają sposób Jedna scena damskiej bijatyki to trochę za mało, żeby przykuć uwagę widza na dłużej Powiedzmy sobie jednak szczerze: całość jest tak toporna, że odnajdywanie czegoś sympatycznego w „After 2″ przypomina szukanie igły w stogu siana. Żeby było jasne: od tego rodzaju filmów nie oczekuję wielkiego filozoficznego przekazu, okraszonego metafizycznym katharsis i zerknięciem w głąb siebie i swoich relacji. To oczywiste, że podobnie jak wspomniane na początku „American Pie” ma to być prosta, momentami głupkowata opowieść z poczuciem humoru, jakie większość z nas zostawiła na ostatnich osiemnastkach kolegów i własnej studniówce. Niemniej jednak nawet ten względnie pociągający luz, sentymentalna podróż do czasów beztroski i braku odpowiedzialności nie jest przez twórców „After 2″ oddana na tyle dobrze, by można było uwzględnić ją po stronie plusów. Akcja i tempo filmu niestety, również nie powalają. Tak naprawdę jedyna scena, podczas, której na chwilę wstrzymałam rękę w połowie drogi od kubełka z popcornem do ust, to ta, w której główna bohaterka rzuciła się na swoją wredną rywalkę, urządzając małą galę żeńskiego pojedynku MMA. W skrócie, na „After 2” składają się ze dwa dowcipy, które przy dużym miłosierdziu można uznać za w miarę zabawne, ze trzy dialogi, po których nie zgrzytają zęby, no i — to już kwestia gustu — ze dwie całkiem przyjemnie nakręcone sceny erotyczne. To jednak dużo za mało, nawet jak na film, który z definicji ma być prostą historią, a nie wielkim kinem ubiegającym się o największe nagrody artystyczne. Czytaj też: „Mulan”, „After 2” i najważniejsze premiery VOD. Podpowiadamy, co obejrzeć w weekend The post Niby widz wiedział, a jednak trochę się łudził. Niestety: „After 2” jest takim samym gniotem, jak pierwsza część filmu appeared first on . Więcej . 337 335 29 429 306 406 251 78

niby człowiek wiedział a jednak się łudził